Adein wędrował razem z całą swoją watahą. Wędrowali tak od dłuższego czasu. Adein wiedział że jeśli szybko nie znajdą czegoś co posłuży im za nocleg, to większość wilków padnie. Alfa nie mógł na to pozwolić. Idąc tak napotkał się na dosyć mroczne tereny.
- Adein! - usłyszał. Odwrócił się, by ujrzeć swoją córkę.
- Semes, coś się stało?- spytał ochrypłym głosem.
- Mamy kolejną ofiarę ojcze.- odparła. Adein westchnął ciężko. Nagle coś śmigło przed nim. Semes również to zauważyła. Błękitny ptak zatoczył koło i tym samym szlakiem skręcił, a jego ogniste oblicze znikło pomiędzy drzewami.
- Błękitny Fenix. - zauważył. Semes spojrzała na alfę.
- Co mamy robić?- spytała. Basior stanął, a za nim wszystkie wilki. Rozległy się szepty.
- Zostajemy tu.- odparł. Wilki rozejrzały się.
- Alfo. - odezwał się samiczy głos, a z tłumu wyszła wadera o smoczym ogonie. Kea zatrzymała się tuż obok przywódcy, a Adein spojrzał na nią wyczekująco.
- Te tereny są przeklęte. Czuję z nich złą energię.
- Nie mamy wyjścia. Inaczej wilki zginą.
- Postaram się użycz czarów. Spróbuję przywrócić ziemię do ładu i błogosławieństwa. - oznajmiła. Adein przytaknął.
- Więc postanowione. To nasz nowy dom. - oznajmił. Wiki rozeszły się i zaczęły przygotowywać swoje nowe legowiska, domy i inne ważne miejsca.
- Gold rozejrzyj się razem z Kemry. Musimy oznaczyć jak największe terytorium. - oznajmił Adein. Wilki ruszyły, a on zasiadł na trawie i zaczął obserwować swoich poddanych. Po około godzinie Gold i Kemry wiercili. Nie byli jednak zadowoleni.
- Alfo mamy problem.
- Jakiż to? - spytał Adein zwracając się ku nim.
- Nie jesteśmy tutaj sami. Niedaleko znajduje się wataha. Zwie się Watahą Najstarszych Marzeń. - odparł Kemry.
- Co w związku z tym? - spytał alfa.
- Są oni dosyć mocno uzbrojeni. Mogą stwarzać dla na zagrożenie.
- Wyślijcie strażników. Niech pilnują naszych nowych terenów. Nie damy się tak łatwo.
- Alfo? - spytała Diana, podchodząc do rozmawiających wilków.
- Tak?
- Mogę iść i porozmawiać z nimi.
- Sama? Nie ma takiej możliwości. Nie będę ryzykować.
- A jeśli pójdzie ze mną Mewo? - spytał.
- Niech będzie, ale w razie czego wracajcie tutaj jak najszybciej. - oznajmił Adein. Gdy wadera odeszła basior czuł, że coś pójdzie nie tak. Po dłuższej chwili nadbiegła Diana.
- Alfo! Mewo jest ranny!- oznajmiła wadera. Adein pobiegł razem z nią do jaskini medycznej, gdzie rannym opiekowały się już medyczki.
- Jak to się stało?
- Basior imieniem Shi go zaatakował.
- Więc chcą nas atakować ? Chcą więc wojny. Niechaj będzie.
- Adein! - usłyszał. Odwrócił się, by ujrzeć swoją córkę.
- Semes, coś się stało?- spytał ochrypłym głosem.
- Mamy kolejną ofiarę ojcze.- odparła. Adein westchnął ciężko. Nagle coś śmigło przed nim. Semes również to zauważyła. Błękitny ptak zatoczył koło i tym samym szlakiem skręcił, a jego ogniste oblicze znikło pomiędzy drzewami.
- Błękitny Fenix. - zauważył. Semes spojrzała na alfę.
- Co mamy robić?- spytała. Basior stanął, a za nim wszystkie wilki. Rozległy się szepty.
- Zostajemy tu.- odparł. Wilki rozejrzały się.
- Alfo. - odezwał się samiczy głos, a z tłumu wyszła wadera o smoczym ogonie. Kea zatrzymała się tuż obok przywódcy, a Adein spojrzał na nią wyczekująco.
- Te tereny są przeklęte. Czuję z nich złą energię.
- Nie mamy wyjścia. Inaczej wilki zginą.
- Postaram się użycz czarów. Spróbuję przywrócić ziemię do ładu i błogosławieństwa. - oznajmiła. Adein przytaknął.
- Więc postanowione. To nasz nowy dom. - oznajmił. Wiki rozeszły się i zaczęły przygotowywać swoje nowe legowiska, domy i inne ważne miejsca.
- Gold rozejrzyj się razem z Kemry. Musimy oznaczyć jak największe terytorium. - oznajmił Adein. Wilki ruszyły, a on zasiadł na trawie i zaczął obserwować swoich poddanych. Po około godzinie Gold i Kemry wiercili. Nie byli jednak zadowoleni.
- Alfo mamy problem.
- Jakiż to? - spytał Adein zwracając się ku nim.
- Nie jesteśmy tutaj sami. Niedaleko znajduje się wataha. Zwie się Watahą Najstarszych Marzeń. - odparł Kemry.
- Co w związku z tym? - spytał alfa.
- Są oni dosyć mocno uzbrojeni. Mogą stwarzać dla na zagrożenie.
- Wyślijcie strażników. Niech pilnują naszych nowych terenów. Nie damy się tak łatwo.
- Alfo? - spytała Diana, podchodząc do rozmawiających wilków.
- Tak?
- Mogę iść i porozmawiać z nimi.
- Sama? Nie ma takiej możliwości. Nie będę ryzykować.
- A jeśli pójdzie ze mną Mewo? - spytał.
- Niech będzie, ale w razie czego wracajcie tutaj jak najszybciej. - oznajmił Adein. Gdy wadera odeszła basior czuł, że coś pójdzie nie tak. Po dłuższej chwili nadbiegła Diana.
- Alfo! Mewo jest ranny!- oznajmiła wadera. Adein pobiegł razem z nią do jaskini medycznej, gdzie rannym opiekowały się już medyczki.
- Jak to się stało?
- Basior imieniem Shi go zaatakował.
- Więc chcą nas atakować ? Chcą więc wojny. Niechaj będzie.